Po raz kolejny prezydent Obama podczas konferencji prasowej nie mógł „wydusić” z siebie słowa i to nie z powodu chorego gardła. Na podium zabrakło tekstu ściągawki, która miała ułatwić Obamie odpowiedź na pytania z sali. Na domiar złego pracownica biura prezydenta niefortunnie potknęła się biegnąc na ratunek z tekstem w ręku, co spowodowało salwę śmiechu wśród zebranych. Zażenowany Obama starał się rozładować sytuację, ale tym razem niezbyt mu to wyszło. Zastanawia jednak fakt, dlaczego potrzebował ściągawki? Przecież nie mógł znać wcześniej pytań od dziennikarzy? Chyba, że jak przystało na prawdziwego władcę zatrudnia astrologa i wróżbitów, co tłumaczyłoby wiedzę na temat pytań zanim jeszcze zostały zadane.
MW