Michał W
Po ostatnim wtorku, 15-ego kwietnia 2014 roku, olbrzymia część zwykłych obywateli w stanie Nowy Jork stała się – PRZESTĘPCAMI ! Zgodnie z nową ustawą „NY SAFE Act”, broń w stylu militarnym miała zostać do tego dnia zarejestrowana. Osoby, które zignorowały to prawo mogą dostać od jednego roku do 4 lat więzienia. Nowe prawo zmusza także właścicieli karabinów do zgłaszania sprzedaży jakiejkolwiek broni na policję. Ma to powstrzymać przestępców od popełniania przestępstw przy pomocy kupionych prywatnie karabinów, chociaż olbrzymia większość broni używanej przez przestępców jest i tak pozyskiwana nielegalnie. Władze stanu, łamiąc przy okazji ustawę o dostępie do informacji, nie chcą opublikować liczby zarejestrowanej broni. Adwokaci specjalizujący się w prawie dotyczącym broni ogłaszają, że mniej niż dziesięć procent posiadaczy broni zarejestrowało ją zgodnie z nowym prawem. W stosunku do szacowanej na dwa miliony broni „w stylu militarnym" w Nowym Jorku, ta niewielka cześć, która została zarejestrowana świadczy o kompletnym fiasku obecnej polityki władz stanu. Nowe prawo spowodowało, że normalni ludzie, którzy nikomu nie zrobili żadnej krzywdy, z dnia na dzień zostali oznaczeni, jako kryminaliści. Szeryf Timothy Howard z okolicy Erie County zapowiedział oficjalnie, że nie będzie zmuszał swoich pracowników do egzekwowania nowego prawa. Szeryf stwierdził, że pozwoli policjantom indywidualnie wybrać czy powinni aresztować ludzi za łamanie nowego prawa. We wtorek po południu, przed budynkami biurowymi w Buffalo, zebrał się tłum demonstrantów. Ludzie Ci mówią, że jak ktoś zarejestruje swoją broń to tak naprawdę broń ta już do niego nie należy, ponieważ oczekują dalszych praw, które doprowadzą do całkowitej konfiskacji. Każdy właściciel zarejestrowanego karabinu, zostanie zapisany w bazie danych w rejestrach policyjnych podobnych do listy kryminalistów. Zamiast rejestrować broń, wiele osób zmieniło części w swoich karabinach, aby uniknąć wymagań ustawy SAFE Act. Inni po prostu pozbyli się broni, która teraz jest nie legalna. Jednym z największych zwolenników prawa przeciwko broni jest były burmistrz Nowego Jorku , Michael Bloomberg . Nie dawno temu, stworzył on nową organizację pod nazwą „Everytown for Gun Safty” (Każde miasto dla Bezpieczeństwa Broni) i wydał z własnej kieszeni 50 milionów dolarów, aby zorganizować ludzi do wsparcia jego inicjatywy. Z pomocą tej organizacji, Bloomberg chce nakłonić kobiety i matki do głosowania na polityków, których on wspiera w listopadowych wyborach do Kongresu. Przegłosowany w środku nocy bez zachowania ustawowych regulacji nowojorski SAFE Act bezprecedensowo łamie drugą poprawkę do konstytucji i jak to znamy z historii, jest bezsprzecznie przygotowaniem do konfiskaty broni od obywateli stanu. Wielu z nich deklaruje obronę Konstytucji, nawet jeśli mają za to zapłacić swoim życiem. Warto tu pamiętać, że ostatnim razem (1775) tylko 3% Amerykanów postanowiło walczyć z reżimem państwa i udało im się pokonać jedną z najsilniejszych na owe czasy armii. Pozostało mieć nadzieję, że tym razem wybory w listopadzie załatwią sprawę bezkrwawo.
Michał W
1 Comment
Trudno nie zabrać głosu w sytuacji kiecy media publicznego nurtu wprowadzają wszystkich słuchaczy i telewidzów najzwyczajniej w błąd kłamiąc i przedstawiając fakty w pokrętny niezgodny z prawdą sposób. Wiem, że to co napisałem można by odnieść do prawie wszystkich (jeśli nie wszystkich!) doniesień medialnych, ale dzisiaj chciałbym skupić się na doniesieniach dotyczących wydarzeń, które w ostatnich dniach zelektryzowały cały kraj. Amerykański farmer o nazwisku Cliven Bundy, którego rodzina od 1877 roku osiadła w Newadzie zajmując się chodową bydła, od paru lat dręczony był przez federalne władze za wypas bydła na terenach należących do władz federalnych. W 1993 roku wprowadzono nowe opłaty i zabroniono wypasu z powodu ochrony żyjących tam żółwi pustynnych. Sprawa przechodziła wszystkie instancje sądowe nie przynosząc konkretnych decyzji. W zeszłym roku wezwany do sądu Bundy oświadczył, że zgodnie z konstytucją Stany Zjednoczone są federacją oddzielnych administracji krajowych, które zgodziły się na utworzenie władz federalnych tylko dla obrony granic federacji. Konstytucja nie daje administracji w Waszyngtonie władzy nad obywatelami poszczególnych administracji krajowych. Władze federalne nie mają także prawa posiadania ziemi i nie mają prawa zabraniać mu wypasać bydła, ani opodatkować poprzez licencję na wypasanie. Po rozprawie kilkukrotni e wysyłano nad stada Bundy’iego federalne helikoptery, żeby liczyć bydło i ustalić ile sztuk i jaką grzywnę za sztukę mu wyznaczyć. W końcu w zeszłym tygodniu wysłano uzbrojonych po zęby agentów federalnych i zarekwirowano krnąbrnemu farmerowi kilkaset krów. Niestety tym razem agenci federalni spotkali się z czymś, czego można byłoby się tylko spodziewać oglądając westerny z lat pięćdziesiątych. Okoliczni sąsiedzi zorganizowali się w kilkusetosobową grupę milicji obywatelskiej i uzbrojeni w półautomatyczne karabiny, niektórzy w pełnym rynsztunku bojowym zjawili się po odbiór skradzionego bydła. Konsternacja wśród agentów graniczyła z farsą. Po raz pierwszy od bardzo dawna nie udało się im zastraszyć swoim wyglądem i szturmowymi karabinami zwykłych obywateli. Zmieszani i wyraźnie przestraszeni oddali skradzione bydło. I wszystko skończyłoby się „Happy End-em” jak w prawdziwym westernie, gdyby nie przemilczane fakty i senator Harry Reid. Człowiek ten będąc obecnie przewodniczącym większości w Senacie od lat stał na czele akcji pozyskiwania gruntów od osób prywatnych i przekształcania ich w bardziej dochodowe inwestycje. Bliski współpracownik senatora i były szef jego kampanii wyborczej został mianowany dyrektorem BLM (Bureau of Land Management -Biura Zarządzania Gruntami) a teren, na którym Bundy wypasa swoje bydło jest poddany negocjacjom z chińskim inwestorem mającym zbudować na obszarze kilkudziesięciu hektarów elektrownię baterii słonecznych. Okazuje się również, że oferta dla chińskiego kontrahenta jest nad zwyczaj niska. Administracja Obamy sprzedała już Chińczykom część portu Korpus Christi w Teksasie. Kilka z elektrowni słonecznych w Arizonie także są w posiadaniu chińskich korporacji. Czyżby industrializacja pastwisk miała pomóc w ochronie żółwi, czy raczej napełni kieszenie skorumpowanym polit-kłamcom z Waszyngtonu? Na pomoc Bundy'iemu ściągają z ternu całych Stanów Zjednoczonych uzbrojone grupy Milicji Obywatelskiej, które Harry Reid określił mianem terrorystów wzywając do zdecydowanych rozwiązań siłowych. W zeszłym tygodniu „odtrąbiono” we wszystkich gazetach zachodnich „demokracji” zawarcie porozumień z Rosją dotyczących zaprzestania przemocy i opuszczenia budynków administracji państwowej przez uzbrojone grupy, które chcą przemocą przejąć władzę na Ukrainie. Okazuje się jednak, że strony spotkania miały na myśli całkiem innych „okupantów”. MSZ Rosji oświadczył dzisiaj, że razem z osobami nielegalnie okupującymi budynki państwowe we wschodniej Ukrainie, zgodnie z porozumieniem, budynki państwowe muszą opuścić obecne władze Ukrainy, które to przemocą wdarły się do tych budynków usuwając prawowitą, demokratycznie wybraną administrację. Minister spraw zagranicznych Rosji zapytał, dlaczego mają być inaczej traktowani ludzie, którzy postępują w ten sam sposób. Zwrócił również uwagę, że protestujący we wschodniej części Ukrainy obywatele domagają się referendum, czyli procesów całkowicie zgodnych z założeniami demokracji. Wystarczy takie referendum zorganizować i wola ludu zadecyduje. Euromajdaniarze z Kijowa woleli nie ryzykować jakichś tam referendów i przy wsparciu międzynarodówki bankstersko-lewackiej przejęli władzę siłą. Rząd Rosji zwrócił się również w oficjalnej nocie do władz USA o zaprzestanie ciągłego straszenia kolejnymi sankcjami, a do władz Ukrainy o zwrot zadłużenia i zaległych płatności za gaz. W przeciwnym wypadku do końca miesiąca zakończone zostaną dostawy do Ukrainy. MW Spotkanie w Genewie zakończyło się wspólnym postanowieniem o deeskalacji przemocy na wschodzie Ukrainy. Wystosowano wspólną odezwę do protestujących, aby rozeszli się do domów a do osób okupujących budynki publiczne do opuszczenia ich i oddania broni. Pod rezolucją podpisał się minister spraw zagranicznych Rosji Ławrow oraz amerykański sekretarz stanu John Kerry, który wezwał również do: „powstrzymania się od przemocy”. Oraz oświadczył: „Odrzucamy wszelkie przejawy ekstremizmu, rasizmu i nietolerancji religijnej w tym antysemityzmu” (!?). Najpierw Żydzi ukraińscy piszą do prezydenta Rosji Putnina list, teraz Kerry wzywa do zaprzestania antysemityzmu? Czyżby za kulisami całego przewrotu w Kijowie znów mieli stać Żydzi? A jeśli nie, to skąd ten wspomniany przez Kerry’ego antysemityzm wśród protestujących przeciwko „eurokołchozowi” wschodnich Ukraińców? MW
Samolot Malezyjskich linii lotniczych po opuszczeniu strefy powietrznej Malezji wykonuje nagły zwrot i po kilku godzinach lotu niknie z radarów, ale niknie tak, że nikt nie wie gdzie i kiedy, pomimo kilku państw, których radary obserwują przestrzeń, w której samolot miał się rozpłynąć "we mgle". Informacje podawane ze źródeł wojskowych i cywilnych nawzajem sobie przeczą, a części po rzekomo rozbitym samolocie poszukiwane są na olbrzymim akwenie przekraczającym swoim rozmiarem całą Europę. Okazuje się, że satelity nic „nie widziały”, radary były właśnie wyłączone lub po prostu ślepe, a na pokład samolotu weszło dwóch wyglądających na ludzi z Bliskiego Wschodu osobników z „lewymi” paszportami. Okazało się, że wszyscy o tym wiedzieli, ale ponieważ jeden z nich leciał odwiedzić mamusię w Londynie pozwolono obu wsiąść na pokład, chociaż podobno byli obywatelami złowrogiego Iranu. Tyle „fakty” podane nam przez media. Chciałbym Państwu dzisiaj przedstawić dość oryginalną wersję wypadków, jakie mogły mieć miejsce podczas zaginięcia samolotu pasażerskiego numer MH 370 lecącego z Malezji do Chin. Wersja ta jest całkowicie fabularna, chociaż oparta na faktach i mogłaby się wydarzyć, jeżeli się w rzeczywistości nie wydarzyła. Amerykanie przeprowadzając zaplanowane na obecny rok wycofanie wojsk z Afganistanu postanawiają rozmontować i przewieść spowrotem do USA zaawansowaną technologicznie stację kontrolującą loty samolotów bezzałogowych. Stacja ta strzeżona dotąd przez kilka kordonów oddziałów specjalnych wyposażonych w śmigłowce i najnowocześniejszy sprzęt bojowy ulokowana była na niedostępnym wzgórzu i stamtąd kierowała lotami Dronów nad obszarem Afganistanu i graniczących z nim państw. Podczas transportu ponad 20 ton sprzętu konwój został zaatakowany przez oddział dobrze uzbrojonych w lekką broń przeciwpancerną i znakomicie wyszkolonych Talibańskich Mudżahedinów. Bojownicy przejęli sprzęt zabijając dwóch amerykańskich żołnierzy wojsk specjalnych (SEAL) i raniąc kilkudziesięciu innych. Ciężarówki ze sprzętem zniknęły w olbrzymich grotach i nikt od tego czasu o nich nie słyszał, do momentu, kiedy została złożona oferta ich sprzedaży dla Rosji i Chin. Rosjanie, nie chcąc zaogniać sytuacji i zbyt zajęci Krymem i Syrią odmówili. Chińczycy wysłali ośmiu swoich najlepszych ekspertów od broni elektronicznej i po obejrzeniu sprzętu zaproponowali Talibom zakup za kilkaset milionów dolarów. Na początku marca 2014 roku ośmiu chińskich naukowców i sześć palet zapakowanych najważniejszymi elementami systemu znalazło się w Malezji. Oczywiści można było przewieść cały „towar” prosto do Chin, ale Amerykanie i izraelski Mosad rozpętali istne piekło w całym regionie, a samoloty bezzałogowe i satelity szczelnie śledziły każdy ruch na granicy pomiędzy państwami. Postanowiono więc użyć fortelu i wysłać wszystko okrężną drogą, oraz użyć cywilnych środków transportu, żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń CIA. Na pokładzie samolotu startującego z Malezji znajdowało się 5 Amerykanów i Izraelczycy ( dwóch rzekomych Irańczyków ze skradzionymi paszportami mogło być agentami w ostaniej chwili wprowadzonymi do akcji ). Zaraz po tym jak piloci zameldowali się wietnamskiej ochronie powietrznej samolot został przejęty przez lecący nad nim wojskowy , amerykański samolot systemu AWAC, który najpierw zneutralizował kontrolę manualną nad samolotem, a potem przejął nad nim kontrolę zdalną. Stąd nagły zwrot podczas lotu MH 370 i odejście od kursu o 90 stopni. 5 Amerykanów i Izraelczycy natychmiast potem przejmują lot. Wyłączają wszystkie transpondery i wybierają kurs na zachód. Nie mogli lecieć w kierunku bliższych im baz na Filipinach czy Guam, gdyż teren Południowego Morza Chińskiego jest ściśle kontrolowany przez chińską marynarkę wojenną i szczelnie pokryty radarami. Malezyjskie, Tajlandzkie i Indyjskie radary wykrywają lecący obiekt, lecz nie reagują w żaden sposób. Samolot przelatuje nad Północną Sumatrą, Anambass, południowymi Indiami i ląduje na Malediwach. Wieśniacy mieszkający w pobliżu starego lotniska z czasów II Wojny Światowej widzieli lądujący tam samolot pasażerski. Uzupełnione zostaje tam paliwo i samolot kontynuuje lot do Diego Garcia bazy amerykańskiej na środku Oceanu Indyjskiego. Kargo przejmuje CIA, czarne skrzynki samolotu zostają wymontowane pasażerów i załogę likwiduje się za pomocą zamknięcia dopływu powietrza do wnętrza samolotu, żeby umarli z powodów „naturalnych”. Samolot za pomocą zdalnego sterowania startuje i rozbija się gdzieś na Południowym Oceanie Indyjskim. Olbrzymia ilość zaangażowanych w poszukiwania wojskowych samolotów i statków chińskich pozostaje bez precedensu i zapewne może mieć związek z zaginięciem ośmiu wysokiej klasy naukowców i tajemniczych sześciu palet zapakowanych elektronicznym sprzętem. Uważacie Państwo tą historię za mało prawdopodobną? Jest zapewne tylko nadającą się na dobry scenariusz mrożącego krew filmu akcji. Proszę tu tylko pamiętać, że życie czasem pisze lepsze scenariusze niż najlepsi scenarzyści. Może kiedyś jakiś kolejny Snowden potwierdzi ,że tak to wszystko się naprawdę wydarzyło – do tego czasu traktujmy tą historię z przymrużeniem oka. MW Pamiętacie Państwo jeszcze Edwarda Snowdena? Tak tego, o którym wszyscy w administracji Obamy starają się usilnie zapomnieć. Tego, który będąc geniuszem komputerowym i przy okazji „highschool dropout” (nie skończył średniej szkoły) upublicznił informacje dotyczące szpiegowania amerykańskich obywateli przez ich własny rząd. Okazuje się, że zgodnie z zeznaniami wysokich rangą urzędników NSA (National Security Agency- Agencja Bezpieczeństwa Narodowego) Snowden wykradł ponad 1,7 miliona informacji. Zapytany przez dziennikarza magazynu „Vanity Fair” skwitował to uśmiechem i wytłumaczył, że osoby składające zeznania używały słów „mógł wykraść”, "miał możliwość” oraz „potencjalnie”. Zapewnił, że nie jest w posiadaniu takiej ilości dokumentów. Zeznania świadków kongresowej komisji badającej jego sprawę podsumował: „Trudno sobie wyobrazi, aby ci ludzie powiedzieli wprost przewodniczącemu komisji kongresu, że nie mają pojęcia ile i jakie dokumenty wyniósł z najbardziej strzeżonej agencji w USA człowiek, który nie ukończył nawet średniej szkoły”. Zapytany przez dziennikarza, dlaczego to zrobił odpowiedział: „Każdy z nas był w życiu świadkiem sytuacji, w której wyrządzana została większa lub mniejsza niesprawiedliwość lub krzywda. Najczęściej w obliczu przerażających konsekwencji zgodnego z sumieniem zareagowania na tą sytuację, wybieraliśmy milczenie”. „Ale jest limit jak wielką niesprawiedliwość, zło lub bestialstwo jesteśmy w stanie tolerować. Ja tą linię przekroczyłem i nie jestem już teraz sam”.
Około 350 tysięcy obywateli stanu Connecticut nie zarejestrowało do 1 stycznia 2014 roku posiadanej prze siebie, a będącej obecnie nielegalną, broni - co automatycznie spowodowało, że stali się oni przestępcami ( około 10% z nich to policjanci !). 15 kwietnia 2014 mija termin rejestracji broni w Nowym Jorku. Z dostępnych danych wynika, ze niecałe 5% posiadaczy spełniło wymogi prawa. MW W zeszłym tygodniu na głównym placu Kijowa znów pojawił się kilkutysięczny tłum protestujących młodych ludzi ubranych w przeróżne wojskowe ubiory i maski na twarzach. Tłum zbliżył się do budynków rządowych i tysiące odłamków płyt chodnikowych i kamieni poszybowało w kierunku okien budynków w kilka minut niszcząc szyby najniższych pięter. Policja ustawiona w kordonie nie reagowała, a rozbestwieni chuligani niszczyli, co się da. Kim byli ci ludzie? Przecież Euromajdan zwyciężył! Okazuje się, że nie tak do końca. Inicjatorzy i główni sprawcy zeszłotygodniowej „zadymy” nie popierają Unii Europejskiej, nie popierają także konsolidacji z Rosją. Chcą „Wielkiej Ukrainy”, która odbierze od Polski Przemyśl wraz z kilkoma innych granicznymi miasteczkami i powiatami. Zadymiarze z pod znaku UPA Stepana Bandery pomagali „Majdaniarzom” w walce z demokratycznie wybranym rządem, a teraz domagają się siłą stanowisk w parlamencie i władzach lokalnych. Tłum groził użyciem siły i rozpoczęciem wojny domowej, jeśli ich żądania nie zostaną natychmiast spełnione. Żeby tylko uważony przez Sorosa Barszcz Ukraiński zamiast koloru czerwonego od buraków nie nabrał barwy od bezsensownie przelanej ukraińskiej krwi. MW Oficjalne wyniki referendum na Krymie w jasny sposób ukazały całkowite zwycięstwo mieszkańców półwyspu wypowiadających się za przystąpieniem do Federacji Rosyjskiej. W referendum udział wzięło ponad 76% uprawnionych do głosowania, a za przystąpieniem wypowiedziało się 93%. Referendum było stanowczym sygnałem protestu przeciwko wstąpieniu Ukrainy czy jakiejkolwiek jej części do Unii Europejskiej i powinno być przeprowadzone na terenie całego kraju, którego zachodnia część w ostatnich dniach coraz częściej wypowiada się za wprowadzeniem na jej teren wojsk rosyjskich i powtórzenia „krymskiego scenariusza”. W Doniecku i Charkowie nie przerwanie trwają wielotysięczne protesty zwolenników dołączenia do Federacji Rosyjskiej. W ostatniej swojej debacie telewizyjnej prezydent Rosji Władimir Putin w sposób krytyczny wypowiedział się o puczu przeprowadzonym przez ukraińskich oligarchów we współpracy z międzynarodowymi fundacjami, a w szczególności fundacją Sorosa. Zapytał również retorycznie, dlaczego poprzednie rządy Ukrainy pod wodzą pro-zachodniej premier Tymoszenko nie rozpoczęły demokratycznych zmian i nie rozpisały referendum w sprawie przyłączenia do Unii Europejskiej. Zwolennicy Unii zapewne bali się wyniku, woleli więc zorganizować za prę milionów dolarów przewrót i wprowadzić Nowy Porządek Świata siłą. Podobny eksperyment za pieniądze z zachodnich banków już raz w Rosji przeprowadzili w 1917 roku Lenin i Trocki. Wtedy zadziałał całkiem „nieźle”, a że przy okazji jakieś 200 milionów ludzi wysłano na tamten świat to przy obecnych, początkowych stratach „tylko” 100 „majdaniarzy” przejęcie władzy na Ukrainie wyglądało całkiem obiecująco. Ukraińcy jednak okazali się ludźmi pamiętającymi efekty kolektywizacji i „Hlodomoru”. Po przyłączeniu do Rosji Krymu dzisiaj, przy aprobacie lokalnej policji pro-rosyjscy obywatele Charkowa, Doniecka i Ługańska przejęli kontrolę nad rządowymi budynkami w tych miastach wywieszając rosyjskie flagi i żądając przeprowadzenia referendum w całej zachodniej Ukrainie. MW |
O polityce i nie tylko
Nie ma innej polityki niż polityka lokalna Archives
January 2018
Categories |