Bill DeBlasio wygrał w pierwszej turze prawyborów partii demokratycznej pomimo mocnej pozycji swoich kontrkandydatów, zdobywając ponad 40% poparcia. Jak się teraz okazało na to nieoczekiwane zwycięstwo miało wpływ wiele aspektów. DeBlasio otrzymał wiej głosów od osób innej orientacji płciowej niż Christine Quinn, chociaż od lat jest ona otwarcie homoseksualna. Otrzymał także więcej głosów od czarnych nowojorczyków niż startujący przeciwko niemu Afroamerykanin Bill Thompson. Jak to się stało, wytłumaczyć może jedynie fakt „długoletniego romansu” DeBlasio ze związkami zawodowymi. Jako kontroler miejski nie bardzo interesował się problemami w zarządach związków zawodowych chociaż znane są one z kryminogennych zachowań, korupcji i wszelkiego rodzaju oszustw. Wielu z „bossów” miejskich związków z wyglądu i sposobu działania bardziej przypomina mafiosów niż działaczy społecznych nie przeszkadzało to jednak DeBlasio na utrzymywanie z nimi bliskich kontaktów. Dzisiaj, kiedy większość związków zawodowych pracowników opłacanych z budżetu nie posiada stałego kontraktu z miastem i stanem potrzebują one kogoś, kto bez względu na konsekwencje finansowe dla reszty obywateli podpisze takie kontrakty. DeBlasio już zapowiada „walkę klasową” i dodatkowe opodatkowanie najbogatszych nowojorczyków. Zapowiada także podniesienie podatków od nieruchomości, transportu i przejazdów do pracy. Związkowcy, lub raczej szefowie związków nie dbają o to, że to właśnie najbiedniejsi obywatele zostaną w końcu obarczeni największym ciężarem finansowym za komunistyczne pomysły DeBlasio. Liczy się jak zwykle ich prywatny cel i pozostanie za wszelką cenę przy władzy. Nowego burmistrza mają już w kieszeni, chyba że Joe Lhota zaskoczy wszystkich co jest raczej mało prawdopodobne.
MW
photo- nydaylynews