MW
Prezydent Obama w swoim ostatnim wystąpieniu wypowiedział się z dezaprobatą o działaniach Kongresu w sprawie ograniczenia dostępu do broni. Pomimo szeroko zakrojonej akcji i wydanych setek milionów dolarów z budżetu i prywatnych kieszeni liberalnych miliarderów kongresmani nie chcą zmienić praw dotyczących zakupu i posiadania broni. Nie przekonują ich ostatnia strzelanina w szkole ani wydarzenia z zeszłego miesiąca, w których śmierć poniosło kilka osób. Strach o utratę stanowiska w wyniku opowiedzenia się za ograniczeniami powoduje twarde stanowiska przeciwko jakimkolwiek reformom. Czy jest w tam jakaś metoda czy tylko „nienormalne” uwielbienie broni przez amerykańskich obywateli? Media i obecna administracja przedstawia całą sprawę niestety w krzywym zwierciadle. Dane dostępne w oficjalnych zestawieniach publikowanych przez Departament Sprawiedliwości mówią o „zastraszającej skali” użycia broni, która ratuje życie i mienie obywateli. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy policje stanowe i lokalne w wyraźny sposób publikują, że nie są w stanie, ani nie jest ich zadaniem prewencja kryminalnych występków, a raczej prowadzenie dochodzeń i chwytanie sprawców. Każdego roku w Stanach Zjednoczonych obywatele używają broni dla obrony swojego życia i mienia przed kryminalistami ponad 2,5 miliona razy, 6,850 razy dziennie. Znaczy to, że broń używana jest do obrony życia 80 razy częściej przez przestrzegających prawo obywateli w stosunku do przypadków użycia jej w nielegalny sposób przez szaleńców do zabijania niewinnych osób. Z tych ponad 2,5 milionów przypadków znaczna większość użycia broni polega na pokazaniu jej napastnikowi lub oddaniu strzału ostrzegawczego, co powoduje zaprzestanie ataku lub ucieczkę potencjalnych sprawców. Mniej niż 8% zdarzeń z użyciem brani w celu obrony kończy się śmiercią lub ranieniem napastnika. Ponad 200,000 kobiet rocznie dzięki użyciu broni do obrony własnej nie zostaje zgwałconych czy zamordowanych. Uzbrojeni obywatele zabili w zeszłym roku 1,527 kryminalistów w stosunku do 606 zabitych przez policjantów w tym, w 2% przypadków ( 31 osób) zabito osoby przypadkowo wzięte za kryminalistów. Policjanci zabili natomiast 11% przypadkowych osób (67 osób) przy swoim wyszkoleniu i doświadczeniu z użyciem broni. W roku 1982 w miasteczku Kennesaw w Georgia wprowadzono prawo wymagające od każdego obywatela identyfikowanego, jako głowa rodziny, do posiadania broni. Ilość napadów i włamań natychmiast spadła o 89% w stosunku do 10,4% w całym Stanie. Dziesięć lat później w 1991 roku procent napadów i włamań nadal utrzymał się na poziomie 72% mniej niż w 1981. W ramach przeprowadzonych ostatnio badań w więzieniach wśród najbardziej niebezpiecznych kryminalistów ponad 60% badanych wypowiedziała się, że nie mają zamiaru „zaczynać” z kimkolwiek, jeśli wiedzą, że osoba ta posiada w domu broń. 74% z badanych zapewniła, że nie mają zamiaru włamywać się do domów, w których mieszkańcy mogą posiadać broń, a 57% zaznaczyła, że bardziej boi się uzbrojonych obywateli niż policji. Do tych danych wystarczy jeszcze dodać przekonanie Amerykanów do własnej Konstytucji, która zapewnia, że tylko uzbrojeni obywatele są w stanie zabezpieczyć kraj przed rządem reżimowym, utratą wolności i swobód obywatelskich. Dane te dadzą nam trochę pełniejszy obraz dlaczego kongresmani nie chcą poprzeć „obamowego rozbrojenia”. Znaczyłoby to dla nich natychmiastową utratę stanowiska. Ich następca okazałby się zapewne gorliwym zwolennikiem posiadania broni i obecna administracja znalazłaby się w jeszcze „gorszym położeniu”
MW
0 Comments
Leave a Reply. |
O polityce i nie tylko
Nie ma innej polityki niż polityka lokalna Archives
January 2018
Categories |