Pozostało już tylko rozpętać trzecią wojnę światową, bo inaczej koniec będzie lichwiarskich geszeftów - Aj wej!
Ukraina stała się w ostatnich miesiącach ringiem, na którym po raz kolejny starły się dwa światowe systemy. W zeszłym roku, demokratycznych zmian za pomocą nalotów bombowych, doczekały się państwa Afryki Północnej. Rewolucyjne zmiany rodem z „brukselskiego siedliska międzynawowych banksterów” doprowadziły Tunezję, Libię i Egipt do gospodarczego i społecznego kataklizmu, a trwająca od prawie czterech lat wojna w Syrii niszczy nie tylko dorobek paru pokoleń, ale również nieocenione zabytki kultury. W każdym z wyżej wymienionych krajów scenariusz wydarzeń przedstawiał się w ten sam sposób. Grupa niezadowolonych zwolenników stanowiących „demokratyczną opozycję” postanawia doprowadzić do natychmiastowych zmian za pomocą funduszy z przeróżnych fundacji międzynarodowych- z Sorosowską na czele. W krótkim czasie z całego świata na pomoc przyjeżdżają radykalni bojownicy o wolność i demokrację. Oczywiście idee, o które walczą z bronią i za „grubą kasę”, wprowadzi się zapewne później, bo kto by sobie głowę zaprzątał demokracją jak trzeba pozbyć się tyrana nawet, jeśli był on wybrany w wyborach. „Biedni protestujący” nie mają szans z opresyjnym rządem i dlatego NATO i Unia Europejska musi wspomóc ich nalotami dywanowymi, ostrzałem z ciężkich dział niszczycieli, dostawami broni i wszystkiego, czego tylko dusza zapragnie - oczywiście za niską opłatą w formie niepodległości państwa i wszystkiego, co się w nim znajduje. Tunezja po latach zapaści dzięki szybkiemu rozwojowi taniej turystyki dostała się w krąg zainteresowań bankierów. Tunezyjskie władze nie chciały jednak wpuścić na swoje terytorium „finansowych bandytów”. Nie pomogły zamachy terrorystyczne, żeby przestraszyć turystów i zaszantażować władze. Zaserwowano im więc „demokratyczną rewolucję” i miało być po sprawie. Władza w kraju przejęli niestety „muzułmańscy ekstremiści” i pomimo zainwestowanych milionów Euro „trik” nie zadziałał. Muamar Kadafi zadrwił sobie z „wszechmocnej lichwy” żądając z swoją ropę naftową zapłaty w złocie. Postanowił także wprowadzić ogólnoafrykańską walutę -„złotego dinara”- i odmówić sprzedaży jakichkolwiek bogactw naturalnych „Czarnego Lądu” za bezwartościowe papierki rodem z „Rothschildowskiej drukarki”. Za te ekstrawagancje zapłacić musieli wszyscy obywatele kraju. Budowane jeszcze przez polskich inżynierów wysyłanych na kontrakty z PRL-u instalacje nawadniające, mosty, studnie głębinowe i system komunikacji zostały w parę dni zamienione w stertę gruzu dzięki „niosącym wolność” samolotom francuskim i angielskim. Amerykanie dostarczyli „tylko” pomoc logistyczną wyznaczając cele. Libią rządzą dzisiaj bojówki islamskie, a państwo z jednego z najbardziej rozwiniętych w regionie cofnęło się do „średniowiecza”. Egipt z największego sprzymierzeńca Izraela w regionie stał się jego zagorzałym wrogiem usuwając ze swego terytorium ambasadę żydowską, paląc budynek i przepędzając pod osłoną wojska dyplomatów. 70 milionowe państwo z ustabilizowanego politycznie stało się tykającą bombą zegarową. Syria „niestety” oparła się bandyckiemu atakowi tylko dlatego, że od lat znajduje się w strefie zainteresowań Rosji. Wojna syryjska pochłonęła już kilkaset tysięcy ofiar. Zginęło tam także wielu bojowników sponsorowanych przez „lichwiarzy”. Coraz trudniej jest im znaleźć wariatów gotowych oddać życie za pieniądze, a bez wsparcia lotnictwa i ciężkiej artylerii zwycięstwo staje się coraz bardziej odległe. Trzeba było więc wywołać kolejną ”rewolucyjkę”, żeby Rosjanie zajęli się problemem bliżej swojego terytorium. Wystarczyło przezornie poczekać na „Zimową Olimpiadę”, aby Putin nie zareagował zbyt zdecydowanie w czasie, kiedy oczy całego świata będą zwrócone na tą pokojową w założeniu imprezę. Zaraz przed zamknięciem igrzysk „lichwiarscy plenipotenci” używając sprawdzonego arabskiego scenariusza przejęli kontrolę nad władzami w Kijowie i ogłosili obecnego prezydenta Wiktora Janukowycza przestępcą. Problem jednak w tym, że sam Janukowycz nie chce zrezygnować z wybranego demokratycznie stanowiska, a nowo powstały rząd w Kijowie, chociaż pobłogosławiony przez Brukselę nie bardzo jest w stanie rządzić krajem. Zdążyły one jednak zadeklarować walkę z ksenofobią, homofobią i antysemityzmem stawiając sobie za priorytet te „szczytne cele”. Postawienie w stan gotowości bojowej 200,000 rosyjskich żołnierzy na granicy z Ukrainą nie sprzyja także dobremu samopoczuciu samozwańczych władz. Prezydent Obama i jego „potrząsanie szabelką” nie jest już brane poważnie nawet na terenie USA. Amerykanie mają go za błazna i kłamcę, a Ukraina dla większości z nich to część Rosji i nikogo tu nie obchodzi, co Rosjanie chcą tam robić. Przekręty międzynarodowych, Rothschildowskich lichwiarzy coraz bardziej trudno ukryć nawet tu gdzie dotąd „medialna gnojówka” wypełniała doszczętnie mózgi większości obywateli. Obecnie wystarczy wejść na amerykańskie blogi komentujące obecne wydarzenia - sami faszyści, antysemici i prawicowi narodowcy, a może to po prostu przebudzeni z judejskiego snu?
Pozostało już tylko rozpętać trzecią wojnę światową, bo inaczej koniec będzie lichwiarskich geszeftów - Aj wej!
0 Comments
Leave a Reply. |
O polityce i nie tylko
Nie ma innej polityki niż polityka lokalna Archives
January 2018
Categories |