W zeszłym tygodniu „odtrąbiono” we wszystkich gazetach zachodnich „demokracji” zawarcie porozumień z Rosją dotyczących zaprzestania przemocy i opuszczenia budynków administracji państwowej przez uzbrojone grupy, które chcą przemocą przejąć władzę na Ukrainie. Okazuje się jednak, że strony spotkania miały na myśli całkiem innych „okupantów”. MSZ Rosji oświadczył dzisiaj, że razem z osobami nielegalnie okupującymi budynki państwowe we wschodniej Ukrainie, zgodnie z porozumieniem, budynki państwowe muszą opuścić obecne władze Ukrainy, które to przemocą wdarły się do tych budynków usuwając prawowitą, demokratycznie wybraną administrację. Minister spraw zagranicznych Rosji zapytał, dlaczego mają być inaczej traktowani ludzie, którzy postępują w ten sam sposób. Zwrócił również uwagę, że protestujący we wschodniej części Ukrainy obywatele domagają się referendum, czyli procesów całkowicie zgodnych z założeniami demokracji. Wystarczy takie referendum zorganizować i wola ludu zadecyduje. Euromajdaniarze z Kijowa woleli nie ryzykować jakichś tam referendów i przy wsparciu międzynarodówki bankstersko-lewackiej przejęli władzę siłą. Rząd Rosji zwrócił się również w oficjalnej nocie do władz USA o zaprzestanie ciągłego straszenia kolejnymi sankcjami, a do władz Ukrainy o zwrot zadłużenia i zaległych płatności za gaz. W przeciwnym wypadku do końca miesiąca zakończone zostaną dostawy do Ukrainy.
MW