Michael’owi Bloomberg’owi zostało do końca kadencji jeszcze niespełna pięć miesięcy i prawdopodobnie świadomość nieuchronnego końca powoduje, że co tydzień niczym Don Kichot rozpoczyna kolejną walkę z wiatrakami. Tym razem na celowniku „Walecznego Mike’a” znalazły się elektroniczne papierosy beznikotynowe, których celem jest pomoc w pozbyciu się nałogu. Zdaniem burmistrza powodują one powstanie zainteresowania wśród młodzieży paleniem i wspierają obraz palacza tytoniu wśród mieszkańców miasta. Nie pomogły dane przedstawione przez lekarzy dokumentujące jak wiele osób dzięki temu wynalazkowi rzuciło nałóg lub znacznie ograniczyło palenie. Statystki w tej materii nie interesują Bloomberg’a i żąda on zakazu reklamy tego produktu i w przyszłości zakazu sprzedaży. Nieraz widziałem na ulicach ludzi z tym plastikowym substytutem papierosa na końcu, którego tli się niebieskie światełko. Wygląda to raczej komicznie (zwłaszcza wieczorem) i jakoś nie kojarzy mi się z stereotypem kinowego twardziela puszczającego dym w czasie wypowiadania słów mrożących krew w żyłach.
Dobrze, że „burmistrz Mike” tym razem nie próbuje już więcej kupić sobie następnej kadencji. Poprzednim razem łamiąc, prawo nowojorskie, dzięki wsparciu obecnej kandydatki w wyborach Christine Quinn, „zainwestował” niebagatelną sumę ponad stu milionów dolarów żeby zostać na trzecią kadencję. Strach pomyśleć, czego by jeszcze zabronił w Nowym Jorku gdyby został na czwartą,
MW