Michael Bloomberg, Burmistrz Nowego Jorku otwarcie przyznał, że system wyborczy opartych na nowych, wprowadzonych w 2010 roku elektronicznych maszynach do głosowania może nie wytrzymać w tym roku nawału pracy podczas wyborów nowego burmistrza, kontrolera miejskiego oraz publicznego adwokata. Ponieważ w tym roku, według Bloomberg’a, kandydaci są jednakowo popularni istnieje duże prawdopodobieństwo, że różnica w ilości oddanych głosów może być znikoma powodując ponowne przeliczanie głosów. Biorąc pod uwagę regulacje mówiące o dwóch tygodniach na ogłoszenie wyników i problemy, jakie w ostatnich latach dostarczyły elektroniczne maszyny, Stanowa Rada Wyborcza wystąpiła do kongresu o zezwolenie na użycie w tych wyborach maszyn mechanicznych. 60-cio letnie maszyny znajdują się obecnie w magazynach i są gotowe do użytku. Senat Stanu wyraził wczoraj zgodę na ich użycie jednak Radni Stanowi nie chcą na to pozwolić. Wolą oni dodać trzeci tydzień na ewentualne liczenie głosów i przeprogramowanie maszyn.
Będąc osobiście zaangażowany w ubiegłym roku w wyborach lokalnych, (również, jako obserwator społeczny) miałem okazję przekonać się jak te, w założeniu udogodnienie, skomplikowało cały proces wyborczy. Nie chcę nawet wspominać „gehenny” podczas powtórnego przeliczania balotów z tych „cudów techniki” demokracji 21-ego wieku. Może najwyższy czas powrócić do starych sprawdzonych maszyn, a jeszcze lepiej do starej sprawdzonej demokracji.
MW