4 lipca świętowany w Ameryce, jako dzień niepodległości ma swój historyczny wydźwięk również w Polsce. W tym właśnie dniu w 1610 roku Polska Armia pod dowództwem hetmana Żółkiewskiego rozbiła kilkukrotnie przeważające siły rosyjskie wzmocnione parotysięcznym korpusem szwedzkim. Zwycięstwo to otworzyło drogę do Moskwy i na dwa lata polska załoga kontrolowała to miasto i całą Rosję. Tytuł Cara Wszechrusi pozostawał przez 25 lat tytułem polskiego króla. Zwycięstwo to nie zostało jednak wykorzystane całkowicie.
4 lipca 1916 roku I i III brygada Legionów Polskich pod dowództwem Józefa Piłsudskiego wzięła udział w bitwie pod Kostuchówką. 6.500 legionistów Piłsudskiego, powstrzymywało natarcie rosyjskiego XLVI korpusu liczącego 23.000 żołnierzy piechoty i 3000 kawalerii, wspieranych przez 120 dział. Polscy legioniści, mimo odwrotu sojuszniczych wojsk austro-węgierskich, wykazali się wówczas znakomitą postawą, co zostało dostrzeżone przez niemiecki Sztab Generalny. Sam E. Ludendorff będąc pod wrażeniem dokonań Polaków, wraz z innymi generałami naciskał na polityków by posunęli naprzód sprawę polską, co w konsekwencji zaowocowało wydaniem przez cesarzy tzw. aktu 5 listopada. Jak pisał J.Sadowski - "Bój pod Kostiuchnówką jest jedną z przyczyn, które wywołały akt 5.11.1916 roku ze strony Niemiec i Austrii. Akt ten zmusił z kolei rząd Aleksandra Kiereńskiego do uznania niepodległości Polski. Oświadczenie Kiereńskiego rozwiązało ręce aliantom, umożliwiając im wstawienie sprawy niepodległości Polski, jako jednego z punktów do swego programu. Pomimo, że nie widać jej na zewnątrz, istnieje jednak nić, która snuje się od rozbitych granatami wzgórz kostiuchnowskich do odległego Wersalu".
MW
za Portal Historyczno Wojskowy